|
|
|
|
aaa4
Newbie
Dołączył: 23 Sie 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Pon 13:51, 10 Wrz 2018 Temat postu: |
|
|
Arutha usmiechnal sie sceptycznie.
-Korsarz, mowisz? Wydawalo mi sie, ze mowiles cos o uczciwym kupcu czy czyms w tym rodzaju. A moze sie myle, co?
Amos pochylil glowe, przestepujac z nogi na noge, lecz nie trwalo to dlugo. Wybuchnal nagle niepohamowanym, szczerym smiechem.
-Mowilem tylko, ze mialem ladunek dla Crydee, Wasza Wysokosc. Nigdy nie mowilem, jak wszedlem w jego posiadanie.
-W tej chwili nie mamy czasu, aby rozpamietywac twoja piracka przeszlosc, Amos.
Kapitan spojrzal na niego z urazona bolesnie duma.
-Nie bylem piratem, panie. Na pokladzie Sidonii byly listy kaperskie z Wielkiego Keshu, wystawione przez samego gubernatora Durbinu.
Tym razem Arutha ryknal smiechem.
-Alez oczywiscie, Amos! Tak, tak. Jak powszechnie wiadomo, na wszystkich oceanach swiata nie ma ludzi uczciwszych i bardziej milujacych prawo niz kapitanowie z wybrzeza Durbinu!
Amos Trask wzruszyl ramionami.
-To prawda, ze to nie szkolka niedzielna i ze czasem dosc swobodnie interpretuja prawo swobodnej zeglugi na otwartych morzach, my jednak wolimy, aby nazywano nas kaprami.
Zagrzmialy rogi i gluchy loskot bebnow. Wojenny krzyk Tsuranich wdarl sie bolesnie w uszy. Znowu nadchodzili. Obroncy czekali spokojnie na murach. Dopiero gdy szeregi wroga przekroczyly niewidzialna linie wyznaczajaca zasieg razenia machin wojennych zaniku, na Tsuranich spadl deszcz smierci. Napastnicy szli niestrudzenie do przodu.
Tsurani przekroczyli kolejna niewidzialna granice zasiegu bieznikow. Kolejne dziesiatki przeszyte strzalami padaly na ziemie, lecz nastepni parli niestrudzenie do przodu.
Doszli do murow. Posypal sie na nich grad kamieni. Odpychano drabiny, po ktorych wspinali sie na gore. Smierc zbierala geste zniwo, a oni wciaz szli i szli.
Arutha zarzadzil szybko przegrupowanie oddzialow rezerwowych. Mialy stanac w pogotowiu w miejscach, na ktore przypuszczano najciezszy atak. Poslancy rozbiegli sie po zaniku, niosac jego rozkazy.
Arutha znajdowal sie w [link widoczny dla zalogowanych]
sercu walki, na szczycie zachodniego muru, odpierajac atak za atakiem, walczac z dziesiatkami zolnierzy wroga wdzierajacymi sie na mury. Nawet w najwiekszym zapamietaniu bitewnym Ksiaze nie tracil spod kontroli tego, co sie dzialo wokol, wydawal rozkazy, sluchal krotkich raportow, uwaznie obserwowal, co sie dzieje na innych odcinkach walki. Katem oka spostrzegl rozbrojonego chwilowo Amosa, ktory jednym ciosem poteznej piesci zwalil z muru nacierajacego Tsuraniego. Byly kapitan schylil sie potem najspokojniej w swiecie i podniosl kord, tak jakby wypadl mu zza pasa przypadkowo w czasie przechadzki po murach. Gardan biegal miedzy zolnierzami, dodajac ducha, gdzie trzeba strofujac i popychajac ich do wyczynow przekraczajacych, wydawac sie moglo, ludzkie mozliwosci.
Arutha rzucil sie do pomocy dwom obroncom usilujacym odepchnac kolejna drabine. We trzech udalo im sie. Ksiaze odwrocil sie i przez moment nie rozumiejac patrzyl, jak jeden z zolnierzy siada powoli na pietach, patrzac z nieopisanym zdumieniem na sterczaca z piersi strzale. Oparl sie plecami o mur i zamknal oczy, jakby mial zamiar zdrzemnac sie przez chwile.
Ktos krzyknal glosno imie Ksiecia. Stojacy o kilka metrow dalej Gardan wskazywal w kierunku polnocnego odcinka zachodniego muru.
-Wdarli sie na mury!
Arutha przebiegl kolo Gardana krzyczac: - Rezerwowe oddzialy - za mna! - i popedzil do poczynionego przez wroga wylomu w obronie. Kilkunastu Tsuranich walczylo zaciekle na zdobytym odcinku, spychajac obroncow w tyl, by zrobic wiecej miejsca dla swych towarzyszy. Arutha przedarl sie z impetem do pierwszego szeregu wyczerpanych i zdziwionych jego pojawieniem sie zolnierzy. Ksiaze pchnal gwaltownie mieczem ponad tarcza pierwszego z brzegu przeciwnika, rozdzierajac mu gardlo. Twarz Tsuraniego stezala z bolu, zlapal sie za szyje, przechylil i spadl na dziedziniec. Arutha, nie czekajac ani sekundy, zaatakowal nastepnego.
-Za Crydee! Za Krolestwo! - krzyczal. Po chwili pojawil sie miedzy nimi, jak wysoka czarna wieza, Gardan, ktory parl przed siebie, razac kazdego, kto mu stanal na drodze. W zolnierzy Crydee jakby wstapil nowy duch. Zebrali sie w sobie i natarli na przeciwnika lawa cial i stali. Tsurani nie chcieli [link widoczny dla zalogowanych]
przyczolka okupionego ciezkimi stratami i stawili im hardo czolo. Zostali wybici co do jednego.
Arutha rabnal w glowe oslona rekojesci ostatnieg
Post został pochwalony 0 razy
|
|